Menu

sobota, 20 lipca 2019

Tatuaż - dlaczego zrobiłam? Historia jak wyglądało wykonanie, dbanie o niego po dziś dzień

Tatuaż - dlaczego zrobiłam? Historia jak wyglądało wykonanie, dbanie o niego po dziś dzień

Dlaczego to zrobiłam? Bo bez niego nie byłam sobą. Zawsze jak wizualizowałam przyszłość, to widziałam się z wytatuowanymi plecami. To jest po prostu normalne coś, jak dla Ciebie normalne jest posiadanie dwojga oczu, czy dłoni.

Co symbolizuje? 5 motyli - 5 zmian których musiałam w sobie dokonać. Ciernie i cienie - bo takie jest moje życie. Róża - bo pomimo że przeszłam przez syf w życiu, to zaczynam rozkwitać, i jest szansa, że jak już wyłuskam się z pośród cierni które jeszcze mnie ranią każdego dnia, to rozkwitnę.

Jak długo robiłam? Jedna sesja trwała około 4h. Podejście pierwsze - kontury. Drugie - rozpoczynanie wypełniania. Trzecie - wypełnianie kończenie. Czwarte - cienie i wykończenia. Zajęło to prawie miesiąc, bo niestety facet co mnie robił wystawiał do wiatru, standard nie od dziś mam wrażenie że mam wypisane na czole "każdy facet ma za zadanie mnie wystawić do wiatru, bo tak ten palant co chciał przelecieć się mścił za to że nie dałam dupy, to teraz każdy samiec ma mi o tym przypominać".

Bolało? W tym samym czasie byłam zakochana w M****** M**** więc musiałam być odporna na ból.🤣 Opowiadali że krew podczas konturów na lędźwiach mi się polała, jakbym nie miała jej na spodniach to bym tego nie kupiła.

Gdzie robiłam? Somsiadka załatwiła u swojego znajomego. Miał mieć najlepsze tusze w mieście. I coś na rzeczy było, bo gdy na WF-ie wydało się że się wytatuowałam, laski z klasy co tatuowały się w tym samym czasie już miały dziary poszarzałe, a moja dalej czarna jak moja przeszłość.

Ile zapłaciłam i jak długo na to oszczędzałam? 400zł. Odkładałam kilka lat, już nie pamiętam ile. Zaraz po skończeniu 18nastu lat rozpoczełam działanie "na poważnie". Czyli wyszukałam dziewczynę która zrobi mi rysunek - zapłaciłam 35zł. 

Po raz pierwszy poznałam uczucie zadłużenia - podczas pierwszej sesji musiałam już zapłacić... i tu po raz pierwszy byłam komuś hajsy dłużna! Brakowało mi 50zł. Miałam niecały miesiąc na ogarnięcie środków na pokrycie długu. Niestety w technikum na praktykach jesteśmy darmowymi zmywakami, czyli nie ma możliwości żeby nam zapłacono, mimo że przetrzymywali nas ponad planowe godziny. Wpadłam na swoje pierwsze w życiu "kreatywne rozwiązanie problemu" ale za to z bardzo polaczkowym akcentem... Na praktyki musiałam dojeżdżać komunikacją miejską, bo było za daleko aby dojść z buta... słyszałam legendy o "kieszonkowym" od rodziców, moi byli poszkodowani że na autobus muszą dawać, a przecież jeszcze miałam obowiązek szkolny... szybko wyczaiłam że przecież zawsze wsiadam w ten sam MKS, i wysiadam na tych samych przystankach, i za każdym razem nie ma kanarów... no to pierwszy raz JEB udało się mam 1,50... po praktyce również bingo kolejne 1,50... następnego dnia to samo... aż zebrałam potrzebną mi sumę i spłaciłam dług.

Jak zareagowali rodzice? Już za gnoja zapowiedziałam że się wytatuuje - ojciec mnie wyśmiał, że chyba taki z chipsów se zrobie. A skoro zgodnie z polskim prawem, w momencie przekroczenia 18nastu lat, nie jest już wymagany autograf rodziców, no to nie musiałam nawet nic im mówić. W końcu sama na to zbierałam przez lata, i gdy wpakowałam się w problem, sama się z niego wygrzebałam. Dowiedzieli się latem, bo podczas ogniska komar mnie gryzł i się odganiałam, i skrzydełko motyla ukazało się z pod bluzki. Postawiłam po fakcie dokonanym więc nie mieli jak coś powiedzieć :)

Jak zareagowało otoczenie? Pierwsza dowiedziała się koleżanka z ławki, gdy dla beki zasadziła mi plaskacza w lędźwie, a ja aż zawyłam z bólu. Poszliśmy do łazienki i pokazałam jej dlaczego. Następna była pani od WF-u gdy podczas lekcji skrzydełko ponownie wyfrunęło. Nikt nie miał problemów z akceptacją, nikt z tego powodu nie hejtował. Ale jak przyjdzie mi na myśl zrobić kolejny, to na pewno w bardziej widocznym miejscu... bo laski lubią rozbierać publicznie żeby obczaić! 
Po dziś dzień największą mam bekę z reakcji facetów - zawsze jak się zczają i oblukują to reakcja to jest "WOW.... WOOOOOW!" Co oni internetu nie mają!? Każdy z moich niedoszłych facetów tak samo reaguje - dobrze że chociaż mają inne ryje, to jakoś ich rozróżniam🤔.

Jak musiałam się z nim obchodzić? Przed rozpoczęciem zaczerpnęłam wiedzy z najbardziej wiarygodnego dla uczniów miejsca wiedzy - czyli internetu. Klasyk odstaw alkohol na czas gojenia bo alkohol podnosi ciśnienie (najlepszy tekst mojego kumpla gdy to powiedziałam na głos żebyśmy dziś nie pili "Matka też podnosi ci ciśnienie"🤣), nie choć na basen, nie choć na solarium (i tak nie chodzę), uważaj podczas kąpieli... a tatuażysta prawie mnie wyśmiał! Kazał tylko przychodzić w górze od stroju kąpielowego, i w spodniach z niskim stanem lub luźnym, żeby ułatwić dostęp. Ale ponieważ mi zależało, to i tak obchodziłam się jak ze szkłem. Podczas kąpieli nie polewałam wodą bezpośrednio z prysznica, miałam osobno garczek z przegotowaną wodą, nasączałam wacik i najpierw szarym mydłem delikatnie przecierałam jak po twarzy, a potem wacikiem z samą przegotowaną wodą. Na to kładłam to co akurat miałam na stanie, najwięcej miałam wazeliny, i to był dobry wybór, strupki szybko się robiły i schodziły. Nosiłam za duże legginsy i bluzki żeby nie narażać na otarcia. Po zejściu strupków wracałam do normalnego funkcjonowania, normalnych kosmetyków.

Jak obecnie o niego dbam? Regularne peelingi i wcieranie olejków. Nic się dzięki temu kolor nie zmienia, a mam go już 6 lat. Mimo że się opalam co sezon.

Czy żałuję albo gdy miałabym możliwość czy zmieniłabym historię? Nie, wszystko zostało wykonane tak jak być powinno, co do milimetra. Pomimo że warunki miałam hardkorowe bo tatuażysta wystawiał do wiatru, to przynajmniej dzięki temu że było na mieszkaniu, miałam dostęp do TV i przychodzili goście, było z kim pogadać. I miałam blisko na dworzec więc zdążałam dobiegać za autobusem🤣. 
Tak jak wspomniałam we wstępie, to jest część mnie, bez dziary byłabym niekompletna. Mam tak we łbie, że nie jestem częścią armii klonów - nie wyszliśmy z jednej kserokopiarki. Ja ponoszę ryzyko, chwilowy ból jest niczym bo zawsze podświadomie wiem, że permanentne zmiany są lesze niż gdybanie i przyglądanie się biernie cudzemu działaniu.
Tatuaż - dlaczego zrobiłam? Historia jak wyglądało wykonanie, dbanie o niego po dziś dzień

"A ten kto jest wytatuowany ma to szczęście, że nigdy nie będzie sto procent nagi!💕"

8 komentarzy:

  1. Podoba mi się interpretacja Twojego tatuażu :) Ja również mam swój, malutki i niedawno zrobiony ale jest to część mojego życia :) Symbolizuje to co kocham.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pasuje do Ciebie ten tatuaż :) Super :)
    Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie Anka piszesz coś z sensem . I tak czytam twojego bloga mimo tego jak cb zle oceniłam . Pozdrawiam . Klaudia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio sami o tym z kilkoma osobami pisaliśmy u mnie... To jest to- historia tego dzieła i cała otoczka. Choć sam robiłem w rock nad rolki u nas to zajawa też zły nie jest.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam lubię takie tatuaże :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczę, niby chciałabym mieć jeden mały tatuaż, ale cały czas mam przed oczami siebie za 30-40 lat i jakoś nie widzę siebie, staruszki, z rysunkami na ciele. No cóż, tak już mam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja też mam narazie mały na łopatce ale planuję go powiększyć - twój mi się bardzo podoba !! :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2015-2023 Testowy